Google to niebywale potężna maszyna, z której wszystkich możliwości nie zdajemy sobie niestety sprawy. Większość z nas po prostu wpisuje hasło i oczekuje najlepszej możliwej odpowiedzi. Cóż – do tego właśnie służy ta wyszukiwarka, ale jest w nią wbudowane kilkaset funkcji i filtrów, które pozwolą nam użyć jej do bardziej zaawansowanych celów. To prawdziwy kombajn, z którym osobiście najbardziej uwielbiam eksperymentować na polu edukacja.
W czym może nam pomóc podczas nauki angielskiego? Sprawdź, jakich trzech trików używam, żeby szybciej i skuteczniej znajdować odpowiedzi na swoje pytania.
1. Poproszę o definicję
W wyszukiwarkę Google wbudowany jest jednojęzyczny słownik języka angielskiego. Google sczytuje z innych internetowych słowników definicje i przedstawia nam to w syntetycznej wersji, włącznie z wymową. Jak z niego skorzystać?
Powiedzmy, że poszukujemy wytłumaczenia dość trudnego słowa procrastination. Chcemy również wiedzieć, co znaczy procrastination po polsku. Google pozwala nam wykonać obie operacje bez opuszczania wyszukiwarki. Jak to zrobić?
Po pierwsze użyjmy operatora define. Mówi on wyszukiwarce, że poszukujemy definicji jakiegoś hasła. Czyli wpisujemy następujący ciąg: define procrastination i otrzymujemy odpowiedź – jednozdaniową definicję, a poniżej mnóstwo stron słowników internetowych, jeśli chcemy wiedzieć więcej.
Zresztą nie musimy przechodzić do słowników po więcej informacji. Pod definicją Google jest odnośnik more info – wejdźmy w niego i wyszukiwarka pokaże nam nie tylko większą porcję definicji, ale też wymowę z plikiem audio do odtworzenia, synonimy oraz funkcję tłumaczenia na wybrany język.
2. Czy takie połączenie naprawdę istnieje
Jednym z olbrzymich problemów osób uczących się angielskiego, również studentów anglistyki czy nawet niektórych nauczycieli angielskiego, jest nienaturalność języka, który używają. Niby każde słowo istnieje, niby nie ma błędów gramatycznych, ale to wszystko brzmi nieprawdziwie lub czyta się to źle.
Żaden native speaker by tak nie powiedział. Żaden native speaker by tak nie napisał.
Problem wynika z braku obycia z żywym językiem. Jeśli wystarczająco dużo nie mówimy, nie czytamy i nie słuchamy z oryginalnych źródeł zaczynamy tworzyć własny język angielski, który będzie raczej jakąś kalką z polskiego niż prawdziwym językiem Amerykanów, Anglików czy obywateli świata.
Wielu moich uczniów z czasów, kiedy uczyłem chwilę na anglistyce, nie chciało przyjąć do wiadomości, że np. w ich tekście widzę tego typu problem. Słowa czy gramatyka się przecież zgadzamy. Żeby im udowodnić, że mam rację używałem Google. Jak?
Jeśli poszukiwane hasło wpiszemy w cudzysłowie np. „hide their short temper” (wzięte z pracy jednej ze studentek), wyszukiwarka poda nam najpierw wyniki, które zawierają dokładnie tę frazę, w dokładnie tej kolejności.
I co z tego? I to z tego, że czasami w żadnym dokumencie w internecie nie znajdziemy tego połączenia. I co z tego? I to z tego, że internet to gigantyczna baza autentycznego języka i jeśli jakiegoś połączenia tam nie ma – jest bardzo prawdopodobne, że nie istnieje. Że właśnie „stworzyliśmy” swój fragment języka angielskiego. Używamy nieprawdziwego języka.
Lubię w ten sposób sprawdzać podejrzane fragmenty lub upewniać się, że coś naprawdę istnieje. Czasem nie będzie żadnego rezultatu, czasem coś napisanego w tej sposób po angielsku na Ukrainie, Tadżykistanie, Brazylii, Chinach czy w Polsce. To kolejny dowód, że używamy nieprawidłowego angielskiego.
3. Podpowiedzi
W wyszukiwarkę wbudowany jest moduł autocomplete. Oznacza to, że Google będzie próbować się domyślić, czego poszukujemy już na etapie wpisywania hasła. Wystarczy pierwsza literka, a maszyna już zacznie sugerować hasła. Jak da się tego użyć w nauce języka angielskiego? Na wiele sposobów – dzisiaj chciałbym zachęcić do użycia tej funkcji znajdowania ciekawych kolokacji.
Powiedzmy, że potrzebne nam wyrażenie w stylu „silny jak lew”, ale nie wiemy, czy po angielsku też tak mówią. Wystarczy że wpiszemy początek: strong as, a Google zacznie sugerować zakończenie. Pierwsze trzy z nich to coś, czego moglibyśmy z powodzeniem użyć.
Takich trików i hacków, dzięki którym internet stanie się naszym sprzymierzeńcem w nauce angielskiego czy innych umiejętności jest nieskończona ilość. Wiele jest nieodkrytych. Zachęcam do otworzenia się na tego typu metody i wyjście poza schemat podręcznik – nauczyciel – kurs angielskiego.
Tutaj świetny kurs zaawansowanej obsługi Google – na dodatek po angielsku.
Tutaj przeczytasz też o technice Pomodoro oraz technice Feynmana, które mogą pomóc ci uczyć się lepiej.