Jedna z najlepszych lekcji angielskiego, jakie przeprowadziłem odbyła się w sali komputerowej uczelni wyższej. Zaplanowałem ją tak, żeby oprócz komponentu językowego studenci mogli dowiedzieć się o czymś interesującym z branży i wykonać serię bardzo konkretnych zadań. Wyszły z tego bardzo angażujące zajęcia, które właściwie od pewnego momentu prowadziły się same. Jak wykorzystać w ten sposób salę komputerową?
Lekcja dla studentów informatyki o startupach
Zajęcia odbywały się w grupie studentów informatyki, w sali komputerowej, gdzie każdy ma dostęp do internetu, a nauczyciel dysponuje rzutnikiem. Model można powtórzyć w innych grupach. Jest to tylko kwestia wybrania innych materiałów, żeby odpowiadały poziomem i treścią do zainteresowań uczniów. Przyszli informatycy to trudna publiczność – zblazowana, pewna siebie, wymagająca. Wiele innych grup studentów czy uczniów da się łatwiej porwać. Ale do rzeczy.
Krok pierwszy: co to jest start-up?
Zanim nawet odpalą komputery pada pierwsze pytanie. What is a start-up? What is a start-up company? Mają chwilę, żeby pomyśleć. Po chwili wspólnie ustalamy, że to młoda firma z innowacyjnym pomysłem, najczęściej robiąca coś nowego w internecie. Facebook, a nawet Google były kiedyś start-upami. W branży informatycznej to dość popularny temat. Każdy chciałby mieć start-up.
Krok drugi: przyjrzyj się jednemu start-upowi
Mam wcześniej przygotowaną listę stron internetowych dwudziestu start-upów (np. www.zaarly.com czy www.babelverse.com). Każdy wybiera numer, a ja przyznaję mu start-up. Nikt nigdy żadnego nie znał. Tu lista, której używam na zajęciach. Co dalej?
Tego typu firmy mają na swoich stronach dużo informacji typu: jak to działa, czym się zajmują, w czym to ludziom pomaga, itp. Są to krótkie teksty, minutowe filmy, proste demo systemu, przykłady zastosowań. Lekki, praktyczny angielski. Każdy student ma około 15-20 minut, żeby stać się ekspertem od swojej firmy. Ma przeczytać o niej wszystko, zrozumieć i – to bardzo ważne zadanie – w kilku zdaniach podsumować w edytorze tekstów (plik potem wyślą na mój email uniwersytecki lub szkolny).
Krok trzeci: giełda start-upów
Ok, teraz zaczyna się najlepsze. W tym momencie każdy zna tylko swój start-up. Jest potencjał do tego, żeby spotkać się z innymi (najlepiej jeden na jednego z każdym po kolei) i wymienić się wiedzą. Powstaje z tego swojego rodzaju giełda start-upów (tak lubię nazywać tą lekcję – start-up marketplace).
Mają komputery oraz dostęp do internetu, dlatego prezentacje funkcji serwisów z użyciem ich stron internetowych są jak najbardziej wskazane. Na koniec każdy ma znać każdy start-up. Mało tego! W trakcie rozmów ma oceniać (np. w swoich notatkach) firmy, o których mówią koledzy i koleżanki (np. w skali od 1-10). Ja proszę o ocenianie ich w dwóch kategoriach:
a) most useful for end users
b) best idea for business
Krok czwarty: wybieramy najlepszy start-up
Na koniec – a zajęcia trwają bez problemu 90 minut – na forum możemy zebrać głosy od każdego studenta czy ucznia i wybrać najlepszy start-up.
Krok piąty: opisujemy start-up, który nam się podobał najbardziej
Na zupełne zakończenie lub jako zadanie domowe wracamy do pliku tekstowego, w którym opisali już pierwszy start-up. Teraz muszą jeszcze napisać, który start-up jest ich zdaniem najlepszy i dlaczego. Pozwalam jednemu czy dwóm studentom przeczytać swoją opinię. Wszyscy całość wysyłają na mój email. Od razu przyznaję się, że nie czytam tych tekstów, żeby nie dodawać sobie pracy, tylko oceniam studentów w oparciu o zaangażowanie na lekcji (również jakość tekstów, które wtedy przeglądam).