Jakimi metodami uczy się angielskiego w prywatnych szkołach językowych? Jakie metody są w tej chwili najpopularniejsze i dlaczego? Który sposób jest najkorzystniejszy z punktu widzenia ucznia? Często spotykam się z takimi pytaniami, szczególnie od osób, które zastanawiają się, jaki kurs wybrać.
W tej chwili królują trzy metody nauczania angielskiego – metoda komunikacyjna, metoda Callana oraz coś, co określa się mianem blended learning.
1. metoda komunikacyjna
Na kursie dydaktyki na anglistyce uczyłem się o egzotycznych metodach uczenia typu Suggestopedia, Total Physical Reponse czy Silent Way. W praktyce nigdy się z nimi nie spotkałem. Co ciekawe, nikt nigdy nie pytał mnie na rozmowach kwalifikacyjnych czy później, jakiej metody używam. A pracowałem dla renomowanych szkół prywatnych i uczelni wyższych.
W naturalny sposób zacząłem uczyć za pomocą najbardziej popularnej w tej chwili metody uczenia angielskiego – metody komunikacyjnej. Dlaczego tak się stało? Dlatego, że wokół niej zbudowane są najpopularniejsze w tej chwili podręczniki do angielskiego – New English File, Headway, Total English, Face2Face czy Language Leader. Stosują ją w trochę inny sposób, z naciskiem na inne umiejętności (np. English File – najważniejsze mówienie, Language Leader – duży komponent kulturoznawczy), ale jednak to różne rodzaje komunikacji są w ich centrum.
Metoda komunikacyjna czyli jaka? Uczenie w taki sposób, żeby każda nowa treść (gramatyka, słownictwo, itp.) znajdowała jak najszybciej ujście w komunikacji, najlepiej mówionej. Nie muszę osiągnąć perfekcji w użyciu nowych struktur gramatycznych, ale muszę je przećwiczyć w interakcji z innymi. Zajęcia mają jak najczęściej zamieniać się w zaaranżowaną sytuację, podczas której można coś powiedzieć czy współpracować przez język z innymi.
Brzmi fajnie, ale w praktyce bywa różnie. Metoda nie jest tak rygorystyczna, jak wcześniejsze metody oparte na gruntownej znajomości gramatyki oraz precyzji w doborze struktur i słownictwa, co widać między innymi w obniżaniu się standardów matury czy trudnościach z częścią Use of English na egzaminach typu FCE. Uczniowie mają się głównie dogadać. Mają być komunikatywni. A to można osiągnąć bez poprawności, bez perfekcji.
Dlatego z jednej strony metoda komunikacyjna jest kochana, bo pozwala szybko przełamać bariery językowe (tak powszechne jeszcze kilkanaście lat temu), a z drugiej strony pogardzana za to, że produkuje bardzo przeciętnych, niedoskonałych użytkowników języka.
Różnymi mutacjami metody komunikacyjnej uczy większość szkół prywatnych, publicznych oraz wyższych.
2. metoda Callana
Nigdy nie uczyłem metodą Callana ani się w ten sposób nie uczyłem. Polega ona na intensywnym ćwiczeniu głównie mówienia w oparciu o schematy językowe. Zajęcia to ciągła wymiana pytań i odpowiedzi na linii nauczyciel – uczniowie lub uczniowie – uczniowie. Zaczyna się od prostych scenariuszów i stopniowo dodaje kolejne struktury, wyrażenia, tematy. Dzięki intensywnemu powtarzaniu jest większa szansa, że nasza pamięć podchwyci i zapisze na dłużej całe sekwencje zwrotów po angielsku.
Brzmi fajnie, ale w praktyce bywa różnie. Metoda Callana jest oparta na powtarzaniu schematów, przez co nie pozostawia specjalnego pola do popisu dla naszej kreatywności. To po pierwsze dość nużące na dłuższą metę zarówno dla prowadzącego, jak i kursantów. Po drugie, wiele osób traktuje język jako coś więcej niż tylko wałkowanie schematów i najlepiej uczy się dzięki własnym skojarzeniom czy możliwości nieskrępowanego wyrażenia się. Callan ze swoim zoptymalizowanym systemem temu raczej nie sprzyja.
Są jednak tacy, którzy chwała sobie metodę Callana jako bardzo konkretną, intensywną i prowadzącą do jasnych rezultatów.
3. blended learning
Blended learning to przyszłość uczenia języka angielskiego i innych przedmiotów. To po prostu połączenie zajęć z żywym lektorem oraz zajęć wspieranych przez technologię, np. platformy e-learningowe albo kursy angielskiego online. Proporcje między jednym a drugim są do ustalenia, ale wyraźnie przesuwają się od lat w kierunku technologii.
Jak to wygląda w praktyce? Bardzo różnie. O ile mi wiadomo, metodą blended learning uczy znana szkoła SpeakUp – polega to mniej więcej na tym, że oprócz puli zajęć z lektorem (w niestałych grupach ze względu na możliwość indywidualnego doboru godziny zajęć), mamy także zajęcia na komputerach. To wewnętrzny e-kurs angielskiego przygotowany specjalnie przez tą firmę. Nic nie mogę o nim powiedzieć, bo go nie widziałem w akcji. Jeśli ktoś widział, zapraszam do komentowania.
Mam niewielkie doświadczenie w prowadzeniu pojedynczych zajęć z użyciem metody blended learning. Jestem pod wielkim wrażeniem tego, jak łatwo przychodzi młodym ludziom (lekcje odbywały się na uczelni) współpraca z narzędziami internetowymi. I tym, jak bardzo się w nią angażują.
Brzmi fajnie, ale w praktyce bywa różnie. Nie jest na pewno tak, że rola nauczyciela angielskiego sprowadza się tu do wskazania, gdzie na komputerze zlokalizowane są ćwiczenia. Niestety, bywałem świadkiem tego typu zajęć. Chodzi raczej o wykorzystanie możliwości, jakie daje dostęp do internetu, platform e-learningowych oraz kursów angielskiego online. W jednym z przyszłych wpisów opiszę w szczegółach jedną z ciekawszych lekcji, jakie poprowadziłem w życiu, właśnie w stylu blended learning.