Ten artykuł nie będzie o blokadzie psychologicznej przed mówieniem w języku obcym. Nie będzie w nim też ogólnych rad typu „przełam się”, „nie bój się robić błędy” albo „po prostu mów”.
Będzie o kilku konkretnych sposobach na trenowanie mówienia w języku angielskim. Przyda się szczególnie tym, którzy nie mają wokół siebie naturalnych okoliczności do używania tego języka, a chcieliby rozwijać tę umiejętność.
W pierwszej części opiszę, jakie techniki pomogły mi oswoić się z mówieniem w języku angielskim. Było to w czasach, gdy dostęp do technologii był ograniczony. Wszystkie są wciąż aktualne.
W drugiej części podrzucę kilka pomysłów na wykorzystanie nowoczesnych (i darmowych) technologii, żeby rozwijać mówienie po angielsku i w innych językach obcych.
Na koniec podzielę się kilkoma obserwacjami z czasów, gdy pracowałem jako lektor angielskiego. Napiszę też, jak rozwinęła się mowa (w tym mówiony angielski) u mojego starszego syna.
Moje doświadczenia
Zacząłem naukę angielskiego dość późno w życiu (liceum), ale szybko nadrobiłem zaległości i po kilku latach osiągnąłem dużą swobodę oraz płynność w tym języku. Pisałem o tym kiedyś w szczegółach. Jak zacząłem mówić po angielsku?
Dla mnie kluczowe były dwie rzeczy. Po pierwsze, czytanie na głos właściwie wszystkich materiałów, z których się uczyłem. Nawet jeśli najpierw rozwiązywałem jakieś zadania gramatyczne, na słownictwo czy czytanie ze zrozumieniem, potem czytałem je na głos. Czasami więcej niż raz.
Wiem, wiem. A co jeśli będę czytał z błędami? Kto mnie poprawi? Po prostu nie zwracałem na to uwagi. Wiedziałem, że czytam nieidealnie, ale i tak to robiłem. Najlepiej jak akurat potrafiłem. Chodziło o osłuchanie się z własnym głosem w języku obcym oraz „parcie do przodu”. Z czasem czytałem i mówiłem coraz lepiej. Bardzo pomagało w tym słuchanie dużej ilości angielskiego z różnych źródeł (od nauczycieli po media).
Druga rzecz to mówienie do siebie. Na początek mogą być to pojedyncze słówka albo wyrażenia (np. „Wonderful”, „Let’s do it”, „Are you hungry?, „I have no idea”). Później coś większego.
I znowu – nie chodzi o to, żeby było idealnie. Chodzi o to, żeby zacząć wydawać z siebie dźwięki po angielsku. Tym w praktyce – na najprostszym poziomie – jest mówienie. Jeśli ktoś jest początkującym można zacząć od najpopularniejszych i najbardziej przydatnych zwrotów. Mili ludzie z internetu nawet je dla nas zebrali:
Nowe technologie
Jeśli brakuje ci partnera do rozmowy lub po prostu masz blokadę przed mówieniem po angielsku do drugiego człowieka, na starcie wykorzystaj nowe technologie. To brzmi jak z filmu science fiction, ale możesz porozmawiać ze swoim komputerem.
Co więcej, nie będzie to pasywne nagrywanie samego siebie, bez jakiejkolwiek reakcji drugiej strony. Technologia rozpoznawania mowy ( = speech recognition) jest już tak zaawansowana, że można za jej pomocą nawet obsługiwać wyszukiwarkę Google. Można też sprawdzać, czy komputer rozumie, co do niego mówimy – na poziomie słówek, wyrażeń, zdań, a nawet dłuższych wypowiedzi.
Tak czy inaczej, dzięki technologii rozpoznawania mowy mamy okazję „z kimś sobie trochę pogadać”. Zresztą, nie ma co się rozpisywać. Spróbujmy, jak to działa w praktyce.
Na tej stronie – opartej o technologię rozpoznawania mowy rozwijaną przez Google – możemy podyktować coś aplikacji, a ta pokaże to na ekranie jako tekst. Język angielski jest tylko jednym z wielu języków do wyboru (polski też jest).
Przetestujmy to. Wybierzcie na tej stronie język angielski, kliknijcie „start dictation”, a potem powiedźcie do mikrofonu w swoim komputerze coś takiego: „It’s a great idea”. Albo coś takiego: „Did you have a good trip?”. Albo coś takiego: „I love the way you look”. Albo: „Have a nice day”.
Za pomocą głosu możemy również obsługiwać wyszukiwarkę internetową Google. Jest kilkadziesiąt różnych komend, które jest w stanie rozpoznać i wykonać, np. może dla nas coś zdefiniować, przeliterować, obliczyć, przetłumaczyć czy wyszukać. Wystarczy poprosić ją o to po angielsku. To okazja, żeby użyć angielskiego. Sprawdzić, czy ktoś – a raczej coś – nas rozumie.
To wideo pokazuje 50 różnych komend, na które zareaguje Google. Za pomocą głosu można na przykład ustawić budzik, włączyć odtwarzanie jakiejś piosenki na YouTube czy stworzyć notatkę.
Nieśmiały także w angielskim
Pamiętam, jak prowadziłem kilka lat temu zajęcia na kursie konwersacyjnym. Jedna z uczestniczek nie mogła się przełamać i wciąż była niezadowolona z tego, że nie mówi tak dużo i tak chętnie jak inni. Wyglądała na bardzo nieśmiałą osobę.
Spytałem ją na boku, czy lubi mówić po polsku, czy jest rozmowną i ekspresyjną osobą. Przyznała, że jest nieśmiała i ma problemy z pewnością siebie w mówieniu również w języku polskim. Jej trudności ze swobodnym mówieniem po angielsku wynikały częściowo z jej natury.
Mówienie to nie tylko wydawanie dźwięków. To również jakiś przejaw naszej osobowości i tożsamości. Nie ma powodu, żeby samobiczować się z powodu mniejszej ochoty do rozmawiania czy przemawiania. Być może taka jest nasza natura i zawsze będziemy mocniejsi w pisaniu, słuchaniu oraz czytaniu.
Uczyć się jak dziecko
Od urodzenia mówię do swoich synów wyłącznie po angielsku (mimo że jestem Polakiem i mieszkamy w Polsce). Przy okazji tego eksperymentu odkryłem, że magiczne zdolności do uczenia się dzieci to wielki mit.
Przeciętne dziecko potrzebuje trzech-czterech lat, żeby zacząć się swobodnie komunikować z otoczeniem za pomocą mowy. Osoby „z zewnątrz” nawet na tym etapie mogą mieć problemy ze zrozumieniem, co mówią – ich język bywa wciąż bardzo indywidualny, niestandardowy, trochę przeinaczony, trochę niewyraźny, zbyt wolny, zbyt szybki. Do tego dochodzi niechęć do mówienia w obecności obcych lub zwykły wstyd.
Druga rzecz – dzieci spędzają całe miesiące, jeśli nie lata najpierw na słuchaniu języka w otoczeniu, a potem na jego powtarzaniu. To bardzo długi i mozolny proces, w którym dzieciaki popełniają olbrzymie ilości błędów. To nie jest łatwe, szybkie i przyjemne. Potrzeba wielkiego wysiłku i tysięcy godzin kontaktu z językiem, żeby rozwinęły się dobre kompetencje werbalne.
U dorosłego nie może to wyglądać inaczej. Nie da się szybko i bez wysiłku zacząć swobodnie mówić po angielsku. Nie da się w kilka tygodni sprawić, żeby ten język stał się częścią naszej tożsamości i żebyśmy czuli się w nim komfortowo, tak samo dobrze lub niewiele gorzej niż w języku ojczystym.